Była sobota za oknem śnieg, a ja dzień wcześniej umówiłem się na wyjazd do starego, podobno zamkniętego młyna. Pobudka wcześnie rano, piję herbatę i czekam na chłopaków – są, przyjechali. W drodze jak zawsze śmiechy chichy i obowiązkowa wizyta na Orlenie (chyba powinni zacząć nas sponsorować :). Wcześniej każdy z nas przeszukał cały Internet pod kątem odwiedzanego miejsca i wszystko sprowadzało się do jednego – wejście przez dach i robimy – z takim nastawieniem jechaliśmy, jakie było nasze zdziwienie gdy okazało się, że wejście jest z ziemi – drzwi wejściowe otwarte, a na górze „pracowało” dwóch złomiarzy.
Spędziliśmy tam z trzy godzinki. Poniżej kilka zdjęć przedstawiających miejsce od środka.